Jerzy Bokłażec Jerzy Bokłażec
437
BLOG

O niewłaściwym pojmowaniu

Jerzy Bokłażec Jerzy Bokłażec Polityka Obserwuj notkę 8

Uczestniczyłem niedawno w telewizyjnej dyskusji na temat ateizmu (więcej na moim głównym blogu, ateista.blog.pl), podczas której padały pytania o dyskryminację ateistów w Polsce i o obecność religii w przestrzeni publicznej. Jeśli chodzi o dyskryminację, to myślę, że nieprzychylne traktowanie osób spoza wspólnoty religijnej wynika z samej natury religii. W chrześcijaństwie przykład dał Jezus: Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie ( Jn 15:6). Tak, wiem, że Jezus wzywał również do miłości bliźniego – problem w tym, że mówił różne rzeczy, często sprzeczne, otwierając przed swoimi wyznawcami szerokie pole do interpretacji. Przez setki lat jego słowa o winnej latorośli cytowali inkwizytorzy dla uzasadnienia swoich praktyk, a ludzie umierający w płomieniach chyba nie zastanawiali się w chwili śmierci, czy ich oprawcy interpretują ten cytat właściwie, czy niewłaściwe (o ile w ogóle można mówić o jakimś jedynym „właściwym” rozumieniu religijnych mitów).

Dzisiaj chrześcijaństwo nie morduje już niewierzących, heretyków i innych odszczepieńców – co według niektórych moich polemistów ma świadczyć o braku dyskryminacji tych grup – ale wciąż powołuje się na autorytet swoich świętych ksiąg, podtrzymując stary jak religia pogląd, że bezbożnik jest zły, bo jest bezbożnikiem. Osiem lat temu Jan Paweł II, chcąc znaleźć prawdę o ateistach sięgnął do Księgi Psalmów: Psalmista oskarża o głupotę tego, kto myśli: „Nie ma Boga” (Ps 14,1) i zgodnie z tym postępuje: „Oni są zepsuci, ohydne rzeczy popełniają, nikt nie czyni dobrze”. Trudno wymagać od chrześcijan, aby przychylnie traktowali takich łobuzów, a więc jeśli naprawdę ateiści są dyskryminowani, to mają to, na co zasłużyli.

             Naturalna skłonność religii do konfrontacyjnego pogłębiania podziałów wśród ludzi znajduje swoje odzwierciedlenie w postawach, jakie osoby wierzące zajmują wobec wszelkich odmienności. Sporo faktów z tej dziedziny można znaleźć w ciekawej książce, która ostatnio wpadła mi w ręce –„Religijność a tolerancja. Obszary zależności”. Jej autorka, Ewa Wysocka z Uniwersytetu Śląskiego, relacjonuje swoje badania przeprowadzone wśród studentów, poświęcone m. in. postawom osób religijnych i niereligijnych wobec odmienności.

Wyniki w dwóch grupach, religijnej i areligijnej, są skrajnie różne. 37,2 procent studentów religijnych i 75,3 procent areligijnych ma pozytywny stosunek do odmienności. Stosunek negatywny deklaruje odpowiednio 62,8 i 24,7 procent studentów.

Tak więc w grupie proreligijnej postawa wobec odmienności zdominowana jest przez nietolerancję, zaś w grupie areligijnej przeważają dwie postawy – akceptacja i tolerancja,pisze autorka, przedstawiając na wykresach wyniki badań w ujęciu bardziej szczegółowym.

Postawy wobec odmienności

 W podsumowaniu badań czytamy: Niewątpliwie religia może stać się jednym z kryteriów kształtowania własnej tożsamości, a niewłaściwie pojmowana, także narzędziem deprecjacji i dyskryminacji tożsamości kształtującej się wedle innych zasad, zaś w konsekwencji dzielenia świata na „świat swoich”, których należy „promować”, i „świat obcych”, z którymi należy walczyć.

„Niewłaściwie pojmowana” – to wyjaśnienie słyszą wszyscy, którzy próbują rozmawiać z osobami wierzącymi o minionych zbrodniach religii i jej dzisiejszych nieprawościach i niegodziwościach. Niestety, zarówno dawni inkwizytorzy, jak i dzisiejsi bogobojni ministrowie, krzyczący na ulicy o „wstrętnych pederastach”, czy biskupi, którzy przeforsowali pomysł wliczania oceny z religii do średniej żyli lub żyją w głębokim przekonaniu, że ich pojmowanie religii jest właściwe. Chyba trudno byłoby znaleźć osobę wierzącą, która zadeklarowałaby, że opacznie rozumie swoją religię. Religia nie ma więc w sobie żadnego mechanizmu, który zabezpieczałby ją przed „niewłaściwym pojmowaniem” i chronił potencjalne ofiary „niewłaściwie pojmujących”. Myślę, że jest to ważny powód, dla którego warto proponować religii, by wycofała się z życia publicznego i zajęła najwłaściwsze dla siebie miejsce w zacisznej sferze prywatnej.

Świat, w którym istnieją religie, nie jest szczególnie sympatycznym miejscem. Jestem przekonany, że świat bez religijnych wierzeń, dogmatów, przesądów, bez religijnego przymusu, bez religijnej przemocy byłby lepszym światem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka